Ludzi trzeba ratować
Gorąca zupa jest codziennie. I codziennie inna. Wczoraj, na trzaskającym mrozie, jedliśmy z bezdomnymi fasolową z ziemniakami, którą rozwożą miejscy strażnicy.
Rano zabrali nas do radiowozu, którym w mrozy wożą ogromny gar zupy. – Alfred Paplak – wyciąga rękę postawny wąsacz. Były wojskowy, w formacji od 16 lat. – Jarek Janczak – wita się młody strażnik. Po pięciu latach w Anglii przyjechał do Polski i załapał się do straży.
W aucie upał. Fredek zaczyna zimowy kawał. – Gość idzie przez Arktykę. 50 stopni mrozu, wszędzie lód. Patrzy – pub. Wchodzi, zamawia whisky. Barman pyta gościa „z lodem?”. A ten na to: „Chyba ci przywalę.” W samochodzie śmiech.
Puszka zupy na głowę
Fasolowa z ziemniakami jest z Pensjonatu Socjalnego św. Łazarza.
– Litr liczymy na trzy osoby – tłumaczy Fredek.
– Czyli wychodzi na głowę tyle, co puszka coca-coli? – pytamy.
– Coś koło tego. Ale jak mniej osób jest, to leję nawet do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta