Król jest Filipińczykiem, Manny Pacquiao na tronie
Pacquiao był w minionym roku najlepszym pięściarzem świata bez podziału na kategorie wagowe. Nie unikał twardych konfrontacji, walczył z najlepszymi i wygrywał
Lista gwiazd, które przyćmił, jest imponująca, pokonał m.in. Erika Moralesa, Rafaela Marqueza i Marco Antonio Barerrę. U siebie na Filipinach „Pacman” jeszcze przed grudniowym pojedynkiem z Oscarem De La Hoyą był bożyszczem.
Nakręcono o nim film, wyprodukowany przez niego przebój nucił cały kraj, na prywatnych audiencjach przyjmowała go prezydent Gloria Macapagal Arroyo. Milionerem był już wcześniej, ale wygrana ze „Złotym Chłopcem” w Las Vegas poważnie go wzbogaciła.
Teraz jego portfel będzie jeszcze grubszy, bo 2 maja zmierzy się z Anglikiem Ricky Hattonem w Dubaju lub Las Vegas i znów padną kolejne rekordy.
Na razie Pacquiao, upokarzając w ringu De La Hoyę, zaśmiał się w nos wszystkim, którzy głoszą starą prawdę, że „dobry duży bokser zawsze pokona dobrego małego boksera”.
Przyszłość jest jasna
Filipińczyk, były mistrz wagi muszej, udowodnił, że możliwa jest wygrana z byłym mistrzem wagi średniej. On nie tyle pokonał znacznie większego mistrza (walczyli w kategorii półśredniej), ile go dotkliwie pobił. A przecież to niejedyny wielki sukces Pacquiao w minionym roku.
W marcu stoczył wspaniały zwycięski pojedynek z Juanem Manuelem Marquezem w kategorii superpiórkowej, a w czerwcu, już w wadze lekkiej, zdemolował Davida Diaza i odebrał mu pas WBC. I nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć jego przyszłość.
Jeśli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta