Polscy specjaliści od przejęć
Doradzają przy fuzjach i pozyskiwaniu kapitałów. Teraz muszą się mierzyć z kryzysem
O zarobkach bankierów inwestycyjnych krążą legendy. – W Polsce to nie jest takie eldorado – zastrzega Michał Popiołek, dyrektor Departamentu Finansowania Strukturalnego i Mezzanine (finansowanie przejęć) BRE Banku.
Zarobki najlepszych w branży plasują się tuż poniżej wynagrodzeń prezesów banków. Duży udział mają tu premie za sfinalizowanie transakcji. Są liczone w milionach. Kiedy dopytuję: „złotych czy dolarów”, słyszę: „a co za różnica”. – Często jest to wielokrotność rocznego zarobku – przyznaje Marek Dojnow, partner zarządzający firmy doradczo-inwestycyjnej Fidea.
Z kolei Jacek Lewandowski, założyciel i prezes DM Ipopema, uważa, że zarobki polskich bankierów inwestycyjnych często nie różnią się od tych w londyńskim Citi. Ostrzega tylko przed zachłystywaniem się liczbami. – To zawód wymagający ogromnej cierpliwości – wyjaśnia. Praca nad transakcją może trwać od pięciu miesięcy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta