Sikora dogonił marzenie
Tomasz Sikora pierwszy raz liderem Pucharu Świata. Wywalczył żółtą koszulkę w sprincie w Oberhofie, obronił dzień później mimo słabego strzelania. Jedzie na następne zawody w Ruhpolding z przewagą sześciu punktów nad Emilem Hegle Svendsenem
Jak zostawać liderem Pucharu Świata, to najlepiej w Oberhofie, miejscu, które dla biatlonu jest tym, czym dla skoków Zakopane czy Willingen. Sceną weekendowej zabawy przy muzyce, sporcie, kiełbaskach i grzanym winie, najchętniej oglądanym w telewizji wydarzeniem sezonu.
Niemcy piszą o Oberhofie jak my o Stadionie Śląskim: kocioł czarownic, w którym biatloniści nie słyszą na strzelnicy swojego oddechu. Biegną przy sztucznym świetle, przy trasie stoi 25 tysięcy widzów czekających na niemieckie sukcesy, ale potrafiących docenić klasę innych.
Tomasz Sikora chwalił ich już rok temu, gdy oklaskiwali jego pucharowe zwycięstwo tak, że czuł się, jakby biegł w Polsce. Kiedyś nie przepadał za Oberhofem, narzekał na wiatr na strzelnicy, ale ostatnio trasa w Turyngii kojarzy mu się tylko dobrze. W 2004 r. został tu mistrzem świata, wygrał w poprzednim sezonie, a w sobotę na mecie sprintu, gdy Niemcy świętowali drugie miejsce Michaela Roescha, Rosjanie wygraną Maksima Czudowa, kamery na długo zatrzymały się przy klęczącym na śniegu Polaku. Zmęczonym tak, że trudno było mu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta