Państwo nie radzi sobie z pomocą prawną
Swoje punkty pomocy prawnej Holendrzy nazywają kantorami, ladą z poradami. Olbrzymie witryny, widać, co dzieje się w środku. Za niewielkimi przepierzeniami specjaliści doradzają ludziom, także przez telefon. A jak to jest u nas – pytamy Łukasza Bojarskiego z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka
RZ: Ilu Polaków nie stać na płatną poradę prawną?
Łukasz Bojarski: Tego nie wie nikt. Nie przeprowadzano ostatnio żadnych badań na ten temat. Sądzę, że płatna porada prawna jest poza zasięgiem co najmniej 1/5 Polaków. Wiem z literatury, że ubóstwo w Polsce można definiować na cztery różne sposoby i w zależności od stosowanej metody badań jego poziom może się wahać od ok. 10 do ok. 50 proc. społeczeństwa.
Państwo niespecjalnie pomaga tym ludziom.
Mamy paradoksalną sytuację. Obywatele państw unijnych, którzy przyjeżdżają do naszego kraju, mogą liczyć na bezpłatne porady prawne, państwo jest obowiązane zapewnić im tego rodzaju pomoc. A nasi obywatele – już nie. Stało się tak dlatego, że Polska miała obowiązek implementować dyrektywę unijną dotyczącą pomocy prawnej dla obywateli innych państw UE. Kilka lat temu weszła więc w życie ustawa, która ją wprowadziła.
Do tej pory natomiast nie udało się wcielić w życie uregulowań, które dotyczyłyby nas, Polaków. Tymczasem według zaleceń Komitetu Ministrów Rady Europy z 1993 r. dotyczących skutecznego dostępu do prawa i wymiaru sprawiedliwości osób w sytuacji wielkiego ubóstwa, każde państwo powinno stworzyć system bezpłatnego poradnictwa prawnego. Jego brak może być zaś traktowany jako ograniczenie dostępu do wymiaru sprawiedliwości.
Jedyne, na co było stać do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
