Folk to nie baba w rowie
Kapela ze Wsi Warszawa właśnie wydała płytę „Infinity”. Perkusista rozpoznawalnego na całym świecie zespołu mówi, jak pracuje się na zagraniczny sukces, co dusi entuzjazm animatorów kultury tradycyjnej w Polsce i jak w Warszawie można odpocząć
Dlaczego płyta „Infinity” najpierw ukazała się za granicą?
Maciek Szajkowski: To nie wynika z braku patriotyzmu. Nasz management, z którym współpracujemy z dobrym skutkiem już od 2001 r., założył wydanie płyty jeszcze w ubiegłym roku. Chcieliśmy ustawić premierę polską i zagraniczną na ten sam termin, niestety sieć Empik stwierdziła, że w czasie przedświątecznym nie jest w stanie zapewnić nam odpowiedniej promocji. Gdybyśmy nagrali kolędy, to co innego. A tak, to nic nie biorą na półki, bo się płyt pozbywają. Cóż, zespół w Polsce nigdy nie miał z górki.
A na Zachodzie wprost przeciwnie – sukces za sukcesem. Jaka jest na to recepta?
Na początku przyciągaliśmy ludzi z ciekawości. Polska od kilku lat funkcjonowała według zachodnich standardów, stawała się normalnym krajem. Jeżeli chodzi o muzykę, byliśmy jednak terra incognita. Traktowano więc Kapelę jak Tuaregów z Mazowsza. Mnóstwo ludzi pytało nas po koncertach o detale, instrumenty, sposoby śpiewania. Dbaliśmy o to, by z każdym kolejnym występem budować z nimi kontakt, podtrzymywać ich fascynację. Nauczyliśmy się akcentować to, co w muzyce folkowej jest uniwersalne. Stroniliśmy zaś od nieczytelnych kwestii etnograficznych. To trudne. Tym bardziej że ważna jest dla nas warstwa duchowa....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta