Moje dobre samopoczucie
Gdy kierowałem Telewizją Polską, prym wiedli w niej dziennikarze, których tam zastałem, którzy pracowali w niej po kilka, kilkanaście lat. Nie było desantu pampersów jak za Walendziaka – pisze były prezes TVP
W środę wieczorem 28 stycznia 2009 r. "Rzeczpospolita" opublikowała na swoich internetowych stronach artykuł Igora Janke "PO i PiS u stóp Roberta Kwiatkowskiego". Dominuje w nim ton moralnego potępienia PO i PiS za to, że śmieją rozmawiać z takim szwarccharakterem jak ja. Spora część tego pamfletu poświęcona jest opowiedzeniu, jak bardzo mnie pan Janke nie lubi, i w sumie powinienem zdaje się być mu wdzięczny, że jeszcze chce mu się pisać moje imię i nazwisko dużą literą.
Skorzystam i ja z tej formuły ad personam, by też opowiedzieć – o sobie i powodach, dla których znowu o Kwiatkowskim głośno.
Partyjni nominaci
Mam rzeczywiście dobre samopoczucie, ale tylko w pewnym stopniu wynika ono z faktu, że są tacy, którzy chcą słuchać moich opinii, doceniają kompetencję i doświadczenie na rynku medialnym i się z tym nie kryją. Nade wszystko moje dobre samopoczucie wynika z poczucia moralnej (tak, tak!) wyższości nad takimi piewcami IV RP i moralnej odnowy jak redaktor Janke i wielu innych podobnych mu dziennikarzy. A teraz kilka faktów, faktów panie Janke, nie insynuacji.
To kłamstwo, że "Robert Kwiatkowski przez lata upartyjnił w sposób niemal doskonały TVP". Gdzie są ci partyjni nominaci działający w czasach Kwiatkowskiego? Służę krótką ich listą:
- Mariusz Kamiński, dziś szef CBA, ...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta