Andersa bez wiaduktu
Drogowcy nie dali rady skończyć wiaduktu obok Dw. Gdańskiego do godz. 23.59 w piątek. Wśród narastających emocji i przekleństw nie wcelowali 120-tonowym przęsłem w łożyska
Niech to szlag trafi! Sytuacja na Andersa wygląda tak, jakbyśmy na ostatniej prostej wyścigu Formuły 1 musieli zjechać do boksu – mówi „ŻW” Andrzej Marecki, wicedyrektor Zarządu Miejskich Inwestycji Drogowych.
Potknięcie na przęśle
To był ambicjonalny wyścig z czasem. Jeszcze w czwartek Marecki zapewniał, że wiadukt będzie gotowy w piątek do godz. 23.59. Szanse przekreśliła próba nasunięcia nad tory mostowego kolosa: podwójnego przęsła o długości 66 metrów i wadze 120 ton. Drogowcy musieli naprowadzić ten element na podporę pośrednią co do centymetra. Ale podpora okazała się za wąska. Na jej przebudowę stracili cenne godziny. Wcześniej z napiętego harmonogramu wyparowało kilkanaście godzin, kiedy zawaliła się część przyczółka, a gruz zasypał tory....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta