Właściciele trafik przeżywają trudny okres z powodu fiskusa
Handel cygarami i tytoniem to biznes przyszłościowy, bo Polacy – inaczej niż w Europie Zachodniej – wciąż palą. Czasami trzeba się jednak wesprzeć dodatkową sprzedażą gazet czy kuponów totolotka. Sprzedawcy najbardziej narzekają na rosnące stawki akcyzy i malejące marże
W rozwiniętych krajach palenie papierosów uchodzi za szkodliwy przeżytek. Liczba palaczy maleje. Są jednak wyroby tytoniowe, które właśnie w czasach mody na zdrowy styl życia zyskały licznych zwolenników.
Prawdziwy renesans przeżywa w Polsce cygaro znane już z rysunków Majów. Nieźle mają się także fajki i tytoń fajkowy. W przeciwieństwie do papierosów ani tytoniu do fajki, ani cygar nie da się z powodzeniem sprzedawać w hipermarketach czy sklepach typu mydło i powidło. W każdym dużym mieście istnieje więc po kilka, a nawet kilkanaście trafik; to tradycyjna nazwa sklepów handlujących tytoniem. Branża jest wymarzona dla małego biznesu. Przynajmniej w teorii.
– Początkowo handel tytoniem i cygarami rozwijał się bardzo dynamicznie. Dziś jest znacznie trudniej. Sporo sklepów nie utrzymało się na rynku. Ten rok będzie ciężki, bo z powodu podwyżek akcyzy nasze produkty muszą podrożeć. A klientów i do tej pory nie było zbyt wielu – wyjaśnia Ryszard Szułczyński, współwłaściciel renomowanego sklepu Trafika w Poznaniu.
Lepiej perspektywy branży ocenia Andrzej Bocian, od 20 lat właściciel Świata Fajek w Szczecinie; jest to jedna z paru niewielkich polskich firm prywatnych zajmujących się importem i handlem hurtowym cygarami oraz tytoniem fajkowym.
– Przed wejściem do Unii Europejskiej miałem 50 – 60 odbiorców. Teraz jest ich ok. 150....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta