Siedem procent zniżki na telefon
Najbardziej skłonni do negocjacji cenowych są właściciele większych mieszkań. U nich na telefon można zbić cenę wywoławczą nawet o 20 – 50 tys. zł. Na mniejsze ustępstwa idą sprzedający kawalerki i apartamenty w przedwojennych kamienicach
Sprawdziliśmy, o ile obniżą ceny ofertowe właściciele kawalerek, mieszkań dwu-, trzy- i czteropokojowych. Negocjacje dziennikarka prowadziła przez telefon, jeszcze przed obejrzeniem mieszkania, po zapoznaniu się z ofertą w Internecie.
Dołożą pralkę i szafę
O minimalnej nawet obniżce ceny nie chciał słyszeć właściciel 19-metrowego mieszkanka na Pradze-Północ. Za lokal do remontu w budynku z cegły z lat 50. ubiegłego wieku żąda 160 tys. zł. Proponujemy 150 tys. zł w gotówce, płatne od ręki.
– Nie ma mowy. Podana cena jest minimalna, niżej nie zejdę – ucina.
Nieco bardziej elastyczny okazał się właściciel 34-metrowego, nowego, wykończonego w nowoczesnym standardzie mieszkania na Białołęce. Jak zaznacza, cena – 280 tys. zł – nie jest sztywna. Na dzień dobry obniża ją do 275 tys. zł, a więc o jakieś 1,8 proc.
– Proszę przyjechać, to się dogadamy. Dołożę pani pralkę i lodówkę – zachęca.
Około 3,5 proc. zniżki ceny ofertowej udało nam się utargować u właścicielki ośmioletniej, 33-metrowej kawalerki na Saskiej Kępie. Cena ofertowa: 435 tys. zł. – Bank pożyczy nam jednak tylko 420 tys. zł – mówimy kategorycznie. Właścicielka zgadza się i obiecuje zostawić gratis „ładne ciemne meble”.
Chętna do negocjacji jest też sprzedająca kawalerkę na Mokotowie w bloku z wielkiej płyty. –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta