Ornitolog chce latać
Z Markiem Migalskim, politologiem, kandydatem PiS do europarlamentu, rozmawia Małgorzata Subotić
Rz: „Szkoda mi Migalskiego” – tak prof. Jadwiga Staniszkis skomentowała w „Rz” to, że startuje pan w eurowyborach. Co pan na to?Byłem coraz bardziej znanym i szanowanym komentatorem polityki, tyle że zupełnie nic z tego nie wynikało. Często kompletnie ręce mi opadały
Mnie też trochę szkoda Migalskiego sprzed dwóch miesięcy. Pożegnałem się z publicystyką polityczną jako niezależny komentator.
Czyli jako naukowiec-politolog?
Naukowcem pozostaję, chcę pisać książki. Ale moi słuchacze czy widzowie muszą wiedzieć, że jestem częścią sceny politycznej, uczestnikiem politycznego sporu, a nie jego niezależnym obserwatorem. Jest mi o tyle żal, że w rankingu „Wprost” najbardziej wartościowych komentatorów zająłem drugie miejsce, za profesor Staniszkis. Ale mam nadzieję, że w tym nowym wcieleniu czynnego uczestnika sporu politycznego osiągnę co najmniej tyle co w komentatorstwie politycznym.
Co pana podkusiło?
Pierwsza odpowiedź, że to Diobeł, jak to się mówi u nas na Śląsku. Oczywiście żartuję. Myślę, że ten, który mi podszeptywał, był raczej reprezentantem mocy dobra, a nie zła.
Jak konkretnie brzmiały te podszepty?
Miałem poczucie bezsiły. Byłem coraz bardziej znanym i szanowanym komentatorem polityki, tyle że zupełnie nic z tego nie wynikało. Często kompletnie ręce mi opadały. Na przykład tuż przed wyborami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta