Galicja z dostępem do morza
Całkiem jeszcze niedawno Czesław Miłosz, wspominając Belle Epoque, pisał: „Nazwy Abbacji nikt, ale to nikt już nie pamięta i brak jej nawet w encyklopediach”. Pamięć o „austriackiej Nicei” powraca dopiero od dwóch dekad
Nadmorski amfiteatr wibruje dźwiękami „Tupanego”. Zespół Zakopower daje z siebie wszystko podczas koncertu wieńczącego dni polsko-chorwackie. Miejsce imprezy nie jest przypadkowe. Opatija – nadmorski kurort niedaleko Rijeki – to najbardziej „polskie” miejsce w Chorwacji. Za czasów Austro-Węgier miejscowość nosiła włoską nazwę Abbazia. Bywali tu Sienkiewicz, Piłsudski, Żeromski, Mościcki, a Stanisław Witkiewicz w pobliskim Lovranie mieszkał przez ostatnie lata życia. Włoską nazwę Abbazia nasi rodacy szybko spolszczyli na Abbacja.
Dla polskich poddanych c. k. monarchii wyprawa do tego adriatyckiego kurortu była podróżą w obrębie tego samego państwa.
Chodząc po uliczkach kurortu, starałem się zrozumieć, dlaczego mit habsburskiej Abbacji jest dziś znów tak atrakcyjny?
Czy dlatego, że każdy mieszkaniec środkowej Europy natychmiast poczuje się w otoczeniu fin de sieclowych pałaców jak u siebie w domu? Czech odnajdzie podobieństwa z Karlowymi Warami. Węgier zauważy w hotelowych pałacach splendor złotej epoki Budapesztu. Ja czułem się trochę jak w Sopocie.
Świat nie wymyślił chyba nic bardziej przyjaznego człowiekowi jak architektura przełomu XIX i XX wieku – szczególnie w postaci tzw. Kurbadarchitektur. Ten sentyment do czasów Franciszka Józefa wzmocniły szaleństwa Hitlera i Stalina. Abbazia vel Opatija to żywy pomnik cywilizacji Austro-Węgier – na dodatek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta