Niższa dywidenda, bo niepewne czasy
Brytyjska sieć handlu detalicznego ma nadzieję, że spadek na jej rynkach osiągnął już maksimum. Po gorszych wynikach rocznych obniżyła dywidendę, aby zachować gotówkę na niepewne czasy. Jej akcje staniały w Londynie o 8,47 proc., do 310,50 pensa.
Roczny zysk netto sieci (do 31 marca) zmalał o 38,2 proc. do 508 mln funtów (580 mln euro), obroty wzrosły o 0,4 proc., do 9,06 mld. Dyrekcja postanowiła, po raz pierwszy od dziewięciu lat, obniżyć roczną dywidendę o 33,3 proc. do 15 pensów. To cios dla 213 tys. drobnych inwestorów, właścicieli ok. 21 proc. akcji, którzy odegrali ważną rolę w odparciu wrogiego przejęcia sieci w 2004 r. przez miliardera Philipa Greena.
Decyzja ta zwiększy presję na prezesa Stuarta Rose’a, który jest krytykowany za łączenie stanowisk prezesa i dyrektora generalnego. Teraz wyjaśnił, że musi działać zdecydowanie, by sprostać spowolnieniu gospodarki, i reagować na nowe potrzeby klientów. Konkurent, dystrybutor luksusowej odzieży Burberry, wypadł lepiej (zysk brutto 175 mln, obroty 1,2 mld), ale stracił na koniec sesji 1,37 proc.