Czy Google rządzi literaturą
Dopiero po publikacji „Rz” polscy wydawcy i pisarze zainteresowali się ugodą, która zezwala na wyświetlanie ich książek online i szykuje czytelniczą rewolucję. Boją się, że komputerowy gigant zawładnie dorobkiem ludzkości
Gdy na początku maja pytaliśmy autorów, czy wiedzą, że zawarta przez ich amerykańskich kolegów ugoda z Google’em dotyczy wszystkich pisarzy na świecie, reagowali zdziwieniem i oburzeniem („Pisarze kontra Google”, „Rz” 6.05.2009 r.). Sprawy nie znali też wydawcy. Teraz gorączkowo konsultują się z prawnikami.
Google chce zgromadzić całą wiedzę świata w jednym miejscu, ale nie robi tego charytatywnie
Do 4 września mają zdecydować, czy chcą być częścią internetowej biblioteki.
– Pomysł Google’a znacznie przyspieszy nadejście literatury w formacie cyfrowym, ale wiedza o tym wciąż jest w Polsce znikoma, wielu wydawców prześpi udział w nowym biznesie – ocenia Łukasz Gołębiewski, przewodniczący Sekcji Publikacji Elektronicznych w Polskiej Izbie Książki.
Nadchodzą e-czytniki
– Propozycja Google’a jest przełomowa – ocenia Gołębiewski. – Firma realizuje wizję biblioteki Babel, chce zgromadzić całą wiedzę świata w jednym miejscu, z całkowicie nową możliwością przeszukiwania tych zbiorów według kontekstu. Będziemy mogli błyskawicznie odnaleźć potrzebny fragment. Ale Google nie robi tego charytatywnie – nie wiemy jeszcze, jaki model ekonomiczny wybierze – ostrzega.
Philippe Colombet z Google’a zapewnia: – Nasz biznes to nie sprzedaż książek, ale reklama. Możemy pomóc wydawcom w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta