Nie ma kto szkolić specjalistów
Na Mazowszu dramatycznie brakuje pediatrów i neonatologów. Za mało jest też ortodontów i geriatrów. Powód? Młodzi medycy nie są zainteresowani deficytowymi specjalnościami, a jeśli już się tacy znajdą, to nie ma ich kto kształcić
Dłuższe kolejki do dobrze wyszkolonych lekarzy, konsultacje odwlekane o wiele miesięcy, płatne wizyty w prywatnych gabinetach zamiast w publicznej służbie zdrowia. To skutki malejącej liczby specjalistów.
Na Mazowszu najbardziej brakuje pediatrów i neonatologów. Profesor Andrzej Radzikowski, wojewódzki konsultant ds. pediatrii, przyznaje, że dziecięcy lekarze starzeją się w zastraszającym tempie. – Niektóre placówki musiały ściągnąć emerytów, 60-, a nawet 70-latków
– alarmuje Radzikowski. Szacuje, że w stolicy brakuje aż 50 pediatrów.
A nowych medyków wcale nie przybywa. Specjalizację z pediatrii robi się aż pięć lat.
– Młodych odstraszają też tragiczne warunki pracy w dziecięcych szpitalach i zbyt niskie pensje – podkreśla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta