O historii bez patosu
Rozmowa z reżyserem Jackiem Głombem: „Operacja Dunaj” to komedia o inwazji polskich wojsk na Czechosłowację w 1968 roku
Rz: Przez łamy prasy przetaczają się dyskusje na tematy historyczne, a 70. rocznica wkroczenia polskich wojsk na Zaolzie i 40. rocznica inwazji na Czechosłowację zostały przemilczane. Dlaczego?
Jacek Głomb: Nam, Polakom, trudno przyjąć, że byliśmy okupantami. Wolimy się przedstawiać jako obrońcy wolności, kochamy bohaterską, romantyczną wizję naszej historii. Dla mnie spojrzenie na polskie dzieje wyłącznie przez pryzmat Katynia i losów generała „Nila” wydaje się uproszczeniem. Zawsze zazdrościłem Czechom, że bez kompleksów potrafią mówić nawet o momentach tragicznych czy dla siebie niewygodnych.
Pana film miał być rodzajem przeprosin?
Na początku był wstyd. W latach 90. teatr legnicki współpracował z bardzo ciekawą sceną z Ustii nad Łabą. Jeździliśmy tam często. Po drodze zatrzymywaliśmy się w małych miasteczkach, na terenach, przez które ćwierć wieku wcześniej szła „zwycięska polska armia”. I było kwaśno. Pamiętam, jak głęboko przeżywałem atmosferę niechęci wobec nas. Już wtedy myślałem, że chciałbym coś zrobić o 1968 roku, jednak przez lata nie nadarzała się okazja. Wróciłem do tego pomysłu, gdy usłyszałem historię o czołgu zaginionym pod Złotoryją.
To autentyczne wydarzenie?
Tak opowiadają ludzie w Złotoryi. Według jednych żołnierze zatopili ten czołg i uciekli. Według innych – zwariowali i pojechali atakować Niemców....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta