Kiedy matka nie jest tylko jedna
Tylko całkowity zakaz macierzyństwa zastępczego pozwoliłby uniknąć problemów, które są jego skutkiem – pisze publicysta
Sprawa Beaty Grabowskiej, matki zastępczej, która wzięła pieniądze za urodzenie dziecka innej parze, a teraz walczy o prawo do jego wychowywania – to doskonały przykład tego, jakie są społeczne i moralne skutki procedury zapłodnienia in vitro. I niezwyle mocny dowód na to, że uregulowanie kwestii bioetycznych jest niezbędnie potrzebne. Bez niego poważnemu rozregulowaniu ulegać będą fundamenty życia społecznego.
Układ rodzicielski
Podstawową kwestią jest rozumienie macierzyństwa. Konia z rzędem temu, kto wie, która kobieta jest matką tego dziecka. Polskie prawo nie pozostawia wątpliwości, że jest nim kobieta, która urodziła (w tym przypadku Beata Grabowska), ale przecież genetycznie jest to dziecko kogoś innego (ktoś jest dawcą komórki jajowej, która została zapłodniona). A do tego trzeba jeszcze dodać matkę społeczną, czyli tę, która chciała wychować.
Każda z tych kobiet – jeśli chciałaby walczyć przed sądem – ma jakieś prawa do dziecka. A sąd – i to chyba najważniejszy problem – przyznając je którejkolwiek z nich, ostatecznie będzie decydował nie tylko o losie konkretnego dziecka, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta