Korzystajmy z życia
Andrzej Łapicki mówi o tym, jak się ponownie ożenił i został celebrytą. Wspomina przedwojenną i powstańczą Warszawę. Wyjaśnia, kim trzeba być, żeby zostać politykiem
Kiedy umawialiśmy się na rozmowę, powiedział pan, że odpowie na wszystkie pytania, ale w miarę przyzwoite. Czym jest dzisiaj przyzwoitość?
To zachowanie, które nie narusza konwencji przyjętych przez społeczeństwo.
A są jeszcze takie?
Są. Doświadczyłem tego niedawno. Tak się złożyło, że się ożeniłem.
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia.
Otóż ona jest bardzo stara. Sprawdzona. Miałem dosyć siedzenia w fotelu i patrzenia na Tuska albo Kaczyńskiego. Spotkałem fajną dziewczynę, młodszą ode mnie, i się ożeniłem. Wywołało to mieszane uczucia: od entuzjazmu, że w moim wieku można rozpocząć nowe życie, po inwektywy.
Młodą parę również podglądano.
Paparazzi, ale na wiejską skalę, gdzieś zza płota. Jak wychodzę z domu, dozorca mnie ostrzega. Generalnie tabloidy spełniają ważną rolę: popularyzują ludzi, którzy wcześniej nie mogli liczyć na sławę. Zagrałem w życiu 150 ról i nigdy nie było takiego zainteresowania moją osobą jak teraz. Zostałem celebrytą. Jestem znany z tego, że jestem znany.
Kolej rzeczy jest taka, że musi pan wystąpić w reklamie.
Szansę na to zatłukłem wcześniej, mówiąc, że to prostytucja.
Żegnał się pan z widzami wielokrotnie. Tymczasem odrodził się pan w teatrze, grając w „Iwanowie”, i w życiu małżeńskim.
Napisałem już, śmiejąc się sam z siebie,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta