Sztuka czytania miasta
– To ograniczona wyobraźnia przeszkadza dobrej architekturze w Polsce – mówi Krzysztof Ingarden
Tegoroczna Honorowa Nagroda Stowarzyszenia Architektów Polskich, uważana za najbardziej prestiżowe wyróżnienie architektoniczne w kraju i przyznawana za całokształt działalności i osiągnięcia, trafiła do krakowskiej pracowni Krzysztofa Ingardena i Jacka Ewý.
Rz: Swój esej w książce „Co to jest architektura” zaczyna pan od opowieści o pierwszych wrażeniach z miasta. Jak wyglądała droga do domu, jak pan skakał przez bramę. Czy mają znaczenie dla architekta schody, na których obcierał kolana?
Krzysztof Ingarden: To pierwsze fizyczne doświadczanie świata wdrukowane za młodu, otarcie nóg o kamień, dotyk cegły czy drzewa, jest bardzo ważne. To ukształtowało moje postrzeganie przestrzeni. Dziesięć lat mieszkałem we Wrocławiu, potem w Krakowie, studiowałem w Japonii, pracowałem w Nowym Jorku. Kiedy wróciłem stamtąd, to domy i ulica stały się jakby mniejsze, ale poczułem, że ja tu jestem u siebie, że te drzewa, ulice i domy rozumiem najlepiej. To było wielkie przeżycie.
Architekt musi dotrzeć do tych pierwszych wrażeń?
Inaczej będzie mu trudno zrozumieć materiały, których używa w pracy. A to jest gwarancja szczerości i autentyczności w architekturze. Nazywam to matrycą przestrzeni. Nosimy ją w sobie i odnosimy się do niej. Architekt musi wiedzieć, kim jest. Na to oczywiście nakładają się kolejne warstwy edukacji, ale nic nie zastąpi doświadczeń...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta