Powściągliwość ma we krwi
Jako dyplomata rzadko zabierał głos publicznie. Jako prymas będzie musiał to zmienić
Do kapłaństwa dojrzewał powoli. „Księdzem się nie urodziłem” – mówił. Nie ukończył papieskiej akademii kształcącej dyplomatów. A mimo to w watykańskiej księdze Guinnessa – gdyby taka istniała – zająłby czołowe miejsce w długości pełnienia funkcji ambasadora Stolicy Apostolskiej w jednym, w dodatku własnym, kraju. Kilkakrotnie napominał biskupów, by nie wdawali się w politykę
– Nie jest typem kościelnego karierowicza. Obserwowałem go niemal codziennie przez dziesięć lat w Rzymie – mówi Stefan Frankiewicz, były ambasador przy Watykanie. – Skromny, oddany pracy, miał odwagę cywilną, co nie jest tak częstą cechą uczestników życia dworu kościelnego. W czasie rozmów przy stole papieskim potrafił zdecydowanie wygłaszać swoje zdanie, idąc pod prąd opinii większości, czy to na temat spraw polskich, czy stosunku do wydarzeń historycznych.
Przeżywał to mocno
Abp Kowalczyk rzadko publicznie opowiada o bliskich relacjach z papieżem. Nawet z wywiadu rzeki „Świadectwo i służba. Rozmowy o życiu i Kościele”, który przeprowadził ks. Rafał Markowski, gdzie na kilkunastu stronach wspomina Jana Pawła II, trudno się domyślić, jak bliskie łączyły ich relacje. Może z wyjątkiem jednego zdania: „Ojciec Święty był takim przyjacielem, przy którym można było poruszyć każdy problem i każdy temat, czasem nawet bardzo banalny”. A przecież to ks. Kowalczyk...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta