Nie miał prawa lądować
Jak ustaliła „Rz”, kapitan Arkadiusz Protasiuk, dowódca załogi Tu-154 lecącego do Smoleńska 10 kwietnia, nie miał prawa lądować tupolewem w tak fatalnych warunkach, jakie panowały tam tamtego dnia.
Według naszych rozmówców kapitan prezydenckiego samolotu albo nie otrzymał precyzyjnego komunikatu od rosyjskiego kontrolera lotniska, że widoczność wynosi poniżej 500 metrów, albo go nie zrozumiał.
Ich zdaniem pilot musiał mieć świadomość, że za lądowanie w tych warunkach groziłyby mu nawet prokuratorskie zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo wielu osób.