Na zhubu i pohybel
„Pożoga” (1922), którą Zofia Kossak – wnuczka malarza Juliusza Kossaka, stryjeczna siostra Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec – wkroczyła do literatury, spotkała się z nadzwyczaj żywym odzewem.
Książka była wielokrotnie wznawiana, a przetłumaczono ją na wiele języków, z japońskim włącznie. Z czasem dopiero doczytano się, że to nie tylko reportaż z dramatycznych wydarzeń na Wołyniu, ale też – co dziś w „Pożodze” rzuca nam się od razu w oczy – podzwonne dla ziemiańskiego świata, epitafium dla pewnej epoki, której koniec obwieściła właśnie historia.
Gdzie się właściwie działy wszystkie opisane przez Zofię Kossak zdarzenia? Wyjdźmy z domu autorki, oddalonego ćwierć wiorsty od pałacu kupionego krótko przed wybuchem wojny (oczywiście pierwszej światowej) wraz z całym majątkiem przez Potockich z Antonin, „jednych z najpotężniejszych królewiąt kresowych”. Mąż pisarki Stanisław Szczucki był administratorem tych właśnie dóbr na Wołyniu.
Pałac...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta