W stylu Sinatry i Presleya
Michael Buble robi wrażenie sentymentalnego odtwórcy starych szlagierów. Na żywo imponuje poczuciem humoru
Nie tolerujecie wulgarności dzisiejszych piosenek i obscenicznych wideoklipów? Tęsknicie do stylowych i romantycznych lat 50. – Franka Sinatry oraz Elvisa Presleya?
Buble udowadnia, że nawet w czasach komputerowych produkcji liczą się talent i głos
Show-biznes pracuje pełną parą, żebyście znaleźli się w muzycznym raju. Od kilku lat święci triumfy Michael Buble. Sprzedał 25 mln albumów, najnowszy, „Crazy Love”, kupiło już 4 mln fanów.
W ślad za Kanadyjczykiem coraz więcej wielbicieli ma trio The Baseballs. W miniony weekend Berlin był ich.
Niewinność z marzeń
Niesamowity jest ten Buble. Życie dawało mu w kość. Już od 14. roku życia musiał harować nawet w czasie wakacji, wypływając z ojcem na trzymiesięczne połowy ryb. Ale nie dawał się.
Od chwili, gdy usłyszał „White Christmas” Binga Crosby’ego, spał z Biblią pod poduszką i modlił się, by zostać piosenkarzem. Marzenia pomógł mu spełnić dziadek, z pochodzenia Włoch, który opłacił lekcje śpiewu wnuka u operowego barytona.
Wszystko to żart
Na pierwszy rzut oka Buble...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta