Promuję kino ambitne
Agnieszka Odorowicz zaczyna dziś drugą kadencję jako dyrektorka Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Rz: Czy chodzi pani do kina dla przyjemności?
Agnieszka Odorowicz: Oczywiście. Oglądanie filmu z publicznością to zupełnie inne doświadczenie, niż gdy w niewielkim gronie kolaudujemy polskie produkcje.
Na czym była pani ostatnio?
Nadrobiłam zaległości. Obejrzałam „Białą wstążkę” Michaela Hanekego oraz „Czeski błąd” Jana Hrebejka.
Nie mogę pytać o polskich artystów, ale kto jest pani ulubionym reżyserem zagranicznym?
Francis Ford Coppola ze swoim „Czasem Apokalipsy”. Podziwiam kino Kubricka. Odkryciem stały się dla mnie filmy Louisa Malle’a.
Pytam o pani filmowy gust nie bez powodu. Ma pani za sobą pięć lat kierowania Polskim Instytutem Sztuki Filmowej, przed sobą pięć następnych. Rozdając dotacje, ma pani ogromny wpływ na kształt polskiego kina.
To duże obciążenie. Decyzja o dofinansowaniu na podstawie scenariusza jest zawsze ryzykowna. Czasem siedząc w kinie, zastanawiam się, jak to się stało, że PISF ten tytuł dofinansował. Ale na sztukę nie ma recepty. Ja się mogę pomylić, eksperci mogą się pomylić, producenci i dystrybutorzy mogą się pomylić. Nie zadziała chemia i film nie wychodzi.
Objęła pani Instytut w momencie, gdy w Polsce kręciło się około 20 filmów rocznie. Dziś powstaje ich 60. Ale przyszedł moment, w którym trzeba zapytać, jakie filmy powinien wspierać Instytut. Zdarzają się takie, których...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta