Czas Palikota
Czy skandalizujący poseł z Lublina wskoczy do polskiej polityki jako samodzielny gracz? Niewykluczone, że ma szansę na 5 – 10-procentową partię, która byłaby wygodnym partnerem dla Platformy – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej”
Czy za rok Janusz Palikot ze wszystkimi swoimi pretorianami zmieści się w jednej windzie hotelu Bristol, gdzie lubi rezydować, czy też zbuduje nowy, silny obóz polityczny? Wśród komentatorów i polityków dość powszechne jest przekonanie, czy może bardziej wiara, że polityczna inicjatywa Janusza Palikota okaże się burzą w szklance wody.
Wszyscy powtarzają jak mantrę argumenty o zabetonowaniu polskiej sceny politycznej. O tym, że było już wiele prób i po prawej stronie, które skończyły się zbudowaniem mniej lub bardziej przyjemnych kanap dla garstki działaczy. SdPl, Unia Pracy z jednej strony, a Prawica Rzeczypospolitej czy Polska XXI z drugiej. Niby tak. Ale może jest tak, że wszyscy oni albo popełniali jakieś błędy, albo nie trafiali w swój czas?
Aby słupki rosły
Wydaje się, że Palikot robi dziś wszystko, co robić powinien ktoś, kto chce zbudować nowy byt na scenie politycznej. Ma cechy i umiejętności, które mu to mogą ułatwić. I nie jest wykluczone, że właśnie trafił w swój czas. Doskonale odpowiada na nowe trendy: na zmiany zachodzące w społeczeństwie, na czas pustej medialnej postpolityki i na zmiany w sposobie komunikowania się.
Przede wszystkim umie znakomicie grać z mediami. Od dwóch – trzech lat, a więc od czasu, kiedy jeszcze nikt nie myślał o partii Palikota, poseł z Lublina wynalazł sposób, by każdy słowo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta