Trzymać fason
Dziennik podróży w przeszłość
Uniwersytet w dalszym ciągu był dla mnie tymczasowym miejscem postoju. Rozmowy o przyszłości, pragnienia kariery, plany dotyczące wyboru specjalizacji nie obchodziły mnie wcale. Było to tylko przesuwanie się z semestru na semestr. Swoisty prezent dla rodziców. Ojciec cieszył się z iście studenckim entuzjazmem z dobrych stopni w indeksie. Niezmiennie przy tej okazji wspominał Wolną Wszechnicę i swoich wspaniałych profesorów. Matka oczywiście wujka, sędziego i notariusza; praktykę prawniczą zdobywał w Rosji, znał wybitnego adwokata tamtych czasów Aleksandra Lednickiego. Matka pokazywała jakieś fotografie panów w surdutach i melonikach, surowych i brodatych. Wyciągała płachty szeleszczącego papieru opatrzone lakowymi pieczęciami i zapisane kaligraficzną cyrylicą. Mityczny wujek był członkiem komisji likwidacyjnej zajmującej się sprawami Polaków w Rosji podczas rewolucji.
Przyjaciel rodziny, przedwojenny mecenas, siwy pan o wyglądzie hiszpańskiego granda z ostrą bródką, chętnie przyłączał się do apoteozy prawniczego zawodu. Kwieciście wywodził nosowym głosem o profesorach: Zollu, Longchamps de Berier i Cybichowskim, znawcy prawa kanonicznego. Były to bajkowe opowieści i nie miały nic wspólnego z rzeczywistością. Profesorowie na naszym wydziale stanowili w przewadze kadrę oddaną ustrojowi. Odmienni od tamtych z zatopionego czasu. Prawo to był przecież oręż w walce o budowę Polski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta