Amaranty
Urodziłem się 11 listopada. Od dziecka byłem przekonany, że wszystkie te uroczystości, przemarsze, defilady są na moją cześć. Najpiękniejszym prezentem było czako ułańskie księcia Józefa (chyba ze sklepiku pani Brzozowskiej). Chodziłem w nim, salutowałem i czułem się, jak Marszałek, którego wielbiłem. Na wakacjach w Muszynie (bo byłem słabego zdrowia) poznałem panią Sędzielowską z Krakowa, wielką wyznawczynię „Strzelca”. Kiedy jej powiedziałem, że Marszałek ma stalowe oczy – oszalała z zachwytu. „Powiem mu, jak go tylko spotkam!” – krzyknęła. Zapytałem, jak ja...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta