Nie wszyscy się z tego śmieją
Ruszyła zawodowa liga amatorów. Jeśli odniesie sukces, to bokserski świat może się przewrócić do góry nogami
Nie będzie w tej lidze kasków, elektronicznego sędziowania i rękawic, którymi nie można nokautować. Pięściarze będą walczyć bez koszulek. To krok rewolucyjny.
Trudno powiedzieć, czy już teraz promotorzy zawodowego boksu powinni się bać. Ale 64-letni Tajwańczyk Ching-kuo Wu, następca zmarłego w tym roku byłego szefa Międzynarodowej Federacji Boksu Amatorskiego (AIBA) Pakistańczyka Anwara Chowdhry’ego, bardzo skomplikuje im życie, wiążąc dobrymi kontraktami najlepszych amatorów.
– Na razie wszyscy się z tego śmieją – mówi Andrzej Wasilewski, promotor i menedżer w jednej osobie. – A najbardziej Amerykanie z długim promotorskim stażem. Twierdzą, że to się nie uda. Nie jestem przekonany, czy mają rację. Być może dlatego, że jestem młodszy, patrzę inaczej. Trzeba poczekać, co z tego wyniknie. Jak zwykle zadecydują pieniądze. Jeśli...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta