„Wielbłąd” ojcem RAF
„Przez prawie dwadzieścia lat przyglądałem się, jak armia lądowa i marynarka wszczynają intrygi, których celem było zniszczenie Królewskich Sił Powietrznych. Przez cały ten czas Trenchard, i tylko Trenchard, nas przed tym ratował”.
Słowa marszałka Harrisa, dowodzącego alianckimi flotami powietrznymi bombardującymi III Rzeszę, to wyraz hołdu brytyjskich lotników dla jednego z twórców RAF i jego długoletniego dowódcy. Gdyby nie sir Hugh Trenchard, RAF jako niezależne siły powietrzne prawdopodobnie nie przetrwałby pierwszych lat po I wojnie światowej, a bitwa o Anglię mogła się zakończyć klęską.
Na dawnych zdjęciach twarz męża opatrznościowego królewskiego lotnictwa – czerstwe oblicze brytyjskiego oficera, który spędził młodość w koloniach – nie zdradza żadnych szczególnych przymiotów czy talentów. Trudno też, choć Trenchardowie mieli się wywodzić od księcia Raula de Trenchant, druha Wilhelma Zdobywcy i jego towarzysza w bitwie pod Hastings, dostrzec oznaki szczególnie wysokiego urodzenia. Mundur natomiast leży na nim doskonale:...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta