Biznes, że olé!
Korrida to w Hiszpanii nie tylko kultowa rozrywka. W przyciąganiu ogromnych pieniędzy jako widowisko ustępuje tylko futbolowi
Ewa Wysocka z Barcelony
W Hiszpanii rozpoczął się nowy sezon walk z bykami. Mimo kryzysu znawcy arkanów korridy twierdzą, że w tym roku przyniesie ona rekordowo dużo pieniędzy.
Głównie dzięki zakazowi walk w Katalonii, który wchodzi w życie od przyszłego roku. Ostatni sezon walk w Barcelonie przyciągnąć ma dwa razy tyle widzów co zwykle. Dlatego właściciele placów do walk z bykami już u progu sezonu zacierają ręce i wróżą, że tegoroczne zyski z „byczego przemysłu" osiągną 2,8 mld euro, o 0,3 mld więcej niż zwykle.
Zyskowny spektakl
Dla nas korrida jest walką toreadora z bykiem, której kibicują tysiące zasiadających na arenie osób. Dla Hiszpanów, oprócz tradycji, jest biznesem przynoszącym ogromne zyski.
Do gaży dla toreadorów trzeba doliczyć pieniądze ze sprzedaży biletów, zarobki hodowców byków, krawców wyspecjalizowanych w ubraniach dla toreadorów, producentów pamiątek czy hotelarzy i właścicieli restauracji obsługujących gości korridy.
Średnie coroczne zyski sięgają 2,5 mld euro. Większe pieniądze na spektaklach dla mas zarabiają jedynie hiszpańskie pierwszoligowe kluby piłkarskie.
Część milionowych zysków pochodzi z subwencji. Jak obliczyła fundacja Altarriba, w minionym roku „przemysł" walk z bykami...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta