Warszawa na rywali patrzy z góry
Legia i Polonia na szczycie tabeli. Lech zatrzymany przez Jagiellonię
Legia lubi udowadniać, że ma charakter. To już nie jest drużyna z zeszłego sezonu, której ktoś odłączał prąd, gdy jako pierwsza traciła gola. Legia Jana Urbana źle rozpoczyna co drugie spotkanie, już pięć razy przeciwnik pierwszy zdobywał bramkę, a mimo to piłkarze z Warszawy wywalczyli w tych meczach aż 11 punktów.
Wczoraj przy Łazienkowskiej 15 tysięcy kibiców w ciszy oglądało, jak Piast Gliwice prowadzi po pół godzinie gry 2:0. To były dwa szybkie ciosy po kontrach. Po pierwszym golu gospodarze nie zdążyli z powrotem postawić gardy i znaleźli się na kolanach. Fernando Cuerda pokonał Duszana Kuciaka w 29. minucie, po chwili Artur Jędrzejczyk podał piłkę wprost pod nogi Wojciecha Kędziory i goście wydawali się przechodzić na jasną stronę księżyca – żeby wygrać, musieli jednak zrobić coś więcej, niż przedłużać grę po faulach, autach i przy zmianach.
Jeszcze przed przerwą pięknego gola piętą strzelił Danijel Ljuboja. Na drugą połowę Legia wyszła z wiarą, że uda się przynajmniej zremisować, ale sygnał na dziesięć minut przed końcem meczu poszedł z ławki rezerwowych. Za stopera Michała Żewłakowa trener Urban wprowadził napastnika Michała Żyrę. Zagrał va banque i wygrał. Jędrzejczyk wyrównał, dwie minuty później Ljuboja wykończył akcję połowy drużyny i zapewnił Legii trzy punkty.
Legia jest bez porażki, skorzystała z zadyszki innych drużyn i zaczyna uciekać. Tak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta