Berlin nie dla Szwabów
Nienawiść do bogatych yuppies ze Szwabii jest tak silna, że musieli zająć się nią politycy.
Bułeczki w Berlinie nazywa się Schrippen. W Stuttgarcie nazywają się Wecken. Nie brak jednak w stolicy Niemiec piekarni, które używają nazw swych wyrobów ze Szwabii, czyli regionu odległego o setki kilometrów. To denerwuje niezwykle Wolfganga Thierse, obecnie wiceprzewodniczącego Bundestagu, który przez całe lata kierował parlamentem. Właśnie dał wyraz swego lokalnego patriotyzmu, co w państwie federalnym, kulturowo, religijnie i obyczajowo zróżnicowanym jak rzadko które, wywołało falę oburzenia.
Spór o bułeczki
– Kiedy jestem w piekarni i spostrzegam napis Wecken, myślę sobie: „dlaczego bułeczki nie mogą się po prostu nazywać Schrippen" – powiedział niedawno w jednym z wywiadów. Co więcej, nie podoba mu się także szwabska nazwa pięknej niemieckiej nazwy placka śliwkowego (Pflaumenkuchen). I na tym nie koniec. Thierse ma do Szwabów własne posłanie: „Życzyłbym sobie, aby Szwabowie mieszkający w Berlinie pojęli, że znajdują się już w swych miasteczkach, gdzie obowiązuje tygodniowy plan sprzątania przez lokatorów klatek schodowych".
Takie twierdzenie bardzo Szwabów zabolało i Günther Oettinger, komisarz UE,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta