Emerytalne trupy w szafie
Cięcie OFE da politykom możliwość przejadania rezerw przez kilka lat. Niczego jednak nie załatwi. Nasze systemy emerytalne są bowiem trwale niewydolne z powodu nieuzasadnionych przywilejów – twierdzi publicysta „Rzeczpospolitej".
Debata o OFE to tak naprawdę temat drugorzędny w obliczu katastrofalnej niewypłacalności naszych systemów emerytalnych, spowodowanej niechęcią i strachem polityków przed zmierzeniem się z prawdziwymi problemami. Wystarczy powiedzieć, że do emerytur podatnicy dopłacą w tym roku 64 mld zł. To niemal tyle, ile zapłacą z tytułu PIT i co piąta złotówka, jaką wyda w tym roku budżet państwa. OFE odpowiada za zaledwie 17 proc. tego manka – wpłacimy tam 11 miliardów zł. Nie jest zatem tak, jak chce minister finansów Jacek Rostowski, że to wyłącznie z winy II filaru rośnie nam dług publiczny.
Na tym nie koniec złych wieści. Bez zmian w systemach emerytalnych dopłaty do nich będą coraz wyższe, co przy pogarszającej się demografii skazuje nas właściwie na ich niewypłacalność. Rząd, zamiast robić przegląd działania II filaru, powinien przede wszystkim zreformować wszystkie trzy systemy emerytalne działające w Polsce. Zatrzymując się wyłącznie na cięciach OFE, skazani jesteśmy – wcześniej czy później – albo na coraz wyższe podatki, albo nawet na to, że nie dostaniemy emerytur.
Umierający pacjent
Na początek uporządkujmy to, o czym rząd nie mówi lub woli nie mówić. W Polsce działają trzy odrębne systemy emerytalno-rentowe: pracowniczy (ZUS), rolniczy (KRUS) i służb mundurowych (MSWiA, MON, MS). Każdy z nich rządzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta