Nie obrażajmy się na Ukrainę
Rozmowa | Jeromin Zettelmeyer | Nie chodzi o pieniądze dla Ukrainy. Raczej o to, jak i na co zostałyby wydane – mówi ekonomista EBOR.
Rz: Dużo słyszymy o tym, że sytuacja gospodarki ukraińskiej jest fatalna. Jak jest w istocie?
Jeromin Zettelmeyer: Rzeczywiście, gospodarka jest w fatalnym stanie. I bardzo narażona na wszelkie zewnętrzne bodźce. Wzrost jest minimalny, jeśli w ogóle udaje się go osiągnąć. W tym roku będzie tam recesja na poziomie minus 0,5 proc PKB. Przyszły rok ma być niewiele lepszy, kilka dziesiątych procent powyżej zera.
Tą recesją jestem sam zaskoczony. Sądziłem, że Ukraińcom uda się wydźwignąć. Gdyby dziś doszło do niekorzystnych wydarzeń w krajach, z którymi Ukraina blisko współpracuje, bądź do załamania wewnętrznego, kraj nie będzie w stanie wyjść z recesji i czeka go kolejny głęboki kryzys. Ukraińcy muszą więc jak najszybciej rozejrzeć się za możliwościami uzyskania pomocy gospodarczej. Tyle że wszystkie zachodnie, europejskie źródła zasilania są nieodłącznie związane z reformami.
Często się mówi, że warunki narzucone przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) są trudne do zaakceptowania ze względów społecznych, chociaż np. podwyższenie cen gazu na rynku wewnętrznym nadal nijak nie przystaje do kwot, jakie Ukraina płaci w imporcie. Więc Fundusz nie nakłada warunków niemożliwych do spełnienia. Dla Ukraińców nie jest ważne, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta