Poeta oszukanej generacji
Odszedł Tadeusz Różewicz, wielka indywidualność polskiej literatury. Mówiono o nim: noblista bez Nobla.
Był poetą, prozaikiem, dramaturgiem, eseistą i felietonistą, jednak przede wszystkim poetą, i to poetą z krwi i kości, ale także – chociaż piszę to drżącą ręką – z bożej łaski. Gdy pewna dziennikarka spytała go, co sądzi o Bogu, odpowiedział, że nie ma znaczenia, co on sądzi o Bogu, znaczenie ma, co Bóg sądzi o nim.
Był też z natury samotnikiem, indywidualistą, żył i tworzył na uboczu. W młodości miał dwu mistrzów: Juliana Przybosia i Leopolda Staffa. Ale uczeń przerósł mistrzów. Staff pod koniec życia pisał wiersze w stylu Różewicza.
Prowadzony na rzeź
Od debiutanckiego zbioru wierszy „Niepokój" z 1947 roku łamał wszelkie artystyczne konwencje, estetyczne schematy i literackie stereotypy. Burzył, ale burząc, budował. Stworzył nowy typ poezji. Wers w jego wierszu to zestrój kilku zaledwie wyrazów, bywa, że tylko jedno słowo, o podziale na wersy decydują nie ściśle określone reguły, ale intuicja poety, rytm jego oddechu. Wprowadził do poezji na niespotykaną dotąd skalę żywą polszczyznę, konwersacyjną, potoczną. Dzisiaj co drugi polski poeta pisze – nawet o tym nie wiedząc – w jego poetyce. Pisze Różewiczem.
Podstawowym zadaniem, jakie przed sobą postawił, było „Stworzyć poezję po Oświęcimiu". I to uczynił. Uświadomił nam, że musi to być poezja pozbawiona patosu, koturnowości z jednej strony, a z drugiej –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta