Obywatele mają większe prawa niż władza
Mimo że nagrane na „taśmach prawdy" spotkania były nieformalne, to ich uczestnicy rozmawiali o sprawach państwa. A skoro tak, to mamy pełne prawo poznać treść tych rozmów – pisze publicysta.
Dziwi mnie drobnomieszczańskie oburzenie, które wywołały taśmy ujawnione przez „Wprost". Dla człowieka o mentalności drobnomieszczańskiej liczy się to, że politycy przeklinali, bo od najważniejszych osób w państwie wymaga on „poziomu". Przy czym „poziomu" tego nie definiują realne czyny, poglądy czy wartości, ale sposób mówienia, zachowywania się przy stole czy ubioru. A przecież – co przyzna wiele osób – są to rzeczy drugorzędne, szczególnie w przypadku polityka, od którego przecież wymagamy dużo ważniejszych rzeczy niż prezencja. W skrócie chodzi tu o to, że dla niektórych ludzi forma czy wizerunek jest wszystkim, treść zaś nie dociera do ich ograniczonych umysłów.
Tymczasem kultura osobista polega na szacunku dla drugiego człowieka, a nie na braku przeklinania. W wypadku taśm „Wprost" ów szacunek, jak na nieformalny charakter prowadzonych rozmów, został zachowany. Można przecież pięknie i kwieciście...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta