Odłamki globalnej wojny walutowej uderzają w Polskę
Umocnienie franka zaboli wielu, nie zagrozi jednak systemowi finansowemu i wzrostowi gospodarki – ocenia główny ekonomista ING Banku Śląskiego.
Rafał benecki
Decyzja Szwajcarskiego Banku Narodowego (SNB) o porzuceniu progu walutowego na poziomie 1,20 franka za euro była zaskoczeniem dla wszystkich. W efekcie kurs franka umocnił się o około 18 proc. wobec euro, co przełożyło się na 25-proc. osłabienie złotego wobec franka i 1,5-proc. osłabienie naszej waluty wobec euro. Straciła także polska giełda (głównie akcje banków).
Za granicą zatrzęsły się rynki ryzykownych aktywów, bo wiele funduszy hedgingowych musiało szybko zamykać swoje ekspozycje finansowane frankiem, który nagle podrożał o 18 proc. Decyzja SNB o porzuceniu progu obrony kursu franka przed umocnieniem wobec euro wynikała z kumulacji paru czynników sugerujących, że dalsza walka z aprecjacją franka może być skazana na niepowodzenie.
Poziom nie do obrony
Interwencje SNB polegały na skupie napływających środków w euro i wymianie ich na dodrukowywane franki. W ich efekcie rezerwy walutowe Szwajcarii wzrosły do 85 proc. PKB. Innymi słowy, SNB podwoił swoje zasoby w walucie, która cały czas tanieje wobec reszty światowych walut. Dalsza kontynuacja tego mechanizmu kursowego oznaczałaby tylko powiększanie strat, których SNB mógłby nie unieść. Ujawniają się one, gdy wyceni się wartość rezerw trzymanych w euro według spadającego kursu wspólnej waluty do franka. Dlatego postanowiono porzucić...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta