Nadlatuje koniec malarii
Zmodyfikowane komary pokonałyby groźną chorobę, ale niektórzy boją się takiej ingerencji w przyrodę.
Komary wyhodowane przez Anthony'ego Jamesa z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine mają dwie cechy, które różnią je od ich dzikich kuzynów. Pierwsza to fluoroscencyjne oczy, które błyszczą w świetle podczerwonym. Druga to mutacja, która uniemożliwia rozwijanie się w ich organizmie zarodźców malarii. Taki komar nie może zarazić człowieka tą straszną chorobą.
Gen odpowiedzialny za odporność na malarię Anthony i jego koledzy wszczepili komarowi za pomocą nowej metody genetycznych modyfikacji znanej jako CRISPR. Ta sama metoda posłużyła im do wszczepienia genu świecących oczu – dzięki temu naukowcy mogą łatwo sprawdzić, w jaki sposób modyfikacje są dziedziczone. I tu dochodzimy do sedna sprawy: otóż mutacje nie są przekazywane z pokolenia na pokolenie w sposób normalny.
Prawa Mendla mówią, że mniej więcej 50 procent potomstwa powinno je odziedziczyć. Tymczasem zmiany genetyczne dziedziczy około 99 proc. komarów. Budzi to zarówno wielkie nadzieje, jak i obawy.
W kilka lat zmienimy populację
Mutacje przekazywane są z tak dużą skutecznością dzięki użyciu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta