Pomoc przyjdzie zza oceanu albo nie przyjdzie wcale
To, czy w czasie próby Amerykanie nam pomogą, nie jest pewne. Na relacje z USA trzeba chuchać i dmuchać.
Kończące się ćwiczenia Anakonda i nadchodzący szczyt NATO skłaniają do refleksji, że bezpieczeństwo Polski ma się wprawdzie lepiej niż przed rosyjską agresją na Ukrainę, ale widać też wyraźnie, że w razie wojny tylko jedno państwo mogłoby przyjść nam z realną pomocą – Stany Zjednoczone. O ile oczywiście w przyszłości zechcą podtrzymać swoją determinację.
Nie wynika ona zresztą z zobowiązań nałożonych przez NATO, ale z interesów geopolitycznych Waszyngtonu. Warto to mieć na uwadze.
NATO jest wspaniałym mechanizmem bezpieczeństwa, ale koniec końców pakt to USA. Wszyscy inni jego członkowie w sprawach bezpieczeństwa wiszą u amerykańskiej klamki. I nic nie wskazuje na to, by w dającej się przewidzieć przyszłości miało być inaczej.
Pokazały to nadto wyraźnie manewry...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta