W sieci łatwiej będzie szpitalom, trudniej pacjentom
Zarządzanie ryczałtem będzie uciążliwe biurokratycznie, ale jest sensowne, bo m.in. likwiduje nadwykonania. Uzasadnienia z punktu widzenia potrzeb medycznych nie mają natomiast zasady wejścia do sieci – mówi były wiceminister zdrowia, dyrektor ochrony zdrowia w EY w rozmowie z Karoliną Kowalską.
Rz: Główny autor ustawy o sieci szpitali, wiceminister Piotr Gryza, powiedział ostatnio, że wprowadzając sieć, wprowadza rynek.
Jakub Szulc: Rynek, przynajmniej w lecznictwie szpitalnym, będzie, jeżeli nie zlikwidowany, to bardzo mocno ograniczony. Żartobliwie można powiedzieć, że to orwellowska retoryka: nazwanie Ministerstwa Wojny Ministerstwem Pokoju nie zmienia faktu, że jest to nadal Ministerstwo Wojny. Podobnie zresztą jest w przypadku innych funkcjonujących, przynajmniej obiegowo, pojęć – ustawa „dekomercjalizacyjna" nie likwiduje możliwości przekształcenia w spółkę. Z kolei wspomniana ustawa o sieci żadnej sieci nie wprowadza, bo przez sieć rozumiemy stworzenie zespołu powiązań funkcjonalnych, organizacyjnych, formalnoprawnych pomiędzy szpitalami, a takich tutaj nie ma. Podobnie wprowadzane finansowanie „ryczałtowe", które w rzeczywistości ryczałtem nie jest.
Resort upiera się, że to ryczałt. Również rozporządzenia do ustawy o sieci mówią o sposobie ustalania ryczałtu.
Tyle że wartość ryczałtu zależy od wykonanych świadczeń. Rozporządzenie jasno wskazuje, że ryczałt w przyszłym okresie jest funkcją jego wykonania w okresach poprzednich. Tymczasem zgodnie z definicją finansowanie ryczałtowe to takie, w którym opłata ma stałą wysokość i jest niezależna od nakładu prac i środków, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta