Przepisy cyrylicą przez PiS pisane
Filozofia projektu ustawy o jawności życia publicznego i rosyjska ustawa o zwalczaniu korupcji są podobne. Obie są wyrazem braku zaufania państwa do sektora prywatnego i mentalności autorów, bliższej Wschodowi niż Zachodowi – piszą eksperci Fundacji im. Stefana Batorego.
Grzegorz Makowski, Marcin Waszak
Różne środowiska eksperckie i organizacje społeczne od lat przekonują kolejne rządy do przyjęcia ustawy chroniącej sygnalistów, czyli osoby, które w dobrej wierze, w interesie publicznym zgłaszają nieprawidłowości w swoich miejscach pracy, w efekcie czego najczęściej spotykają się z niezrozumieniem i retorsjami. Takie ustawodawstwo od ponad wieku obowiązuje w USA, a od niedawna także m.in. we Francji, w Szwecji, we Włoszech czy na Słowacji.
Niestety, w Polsce rządy unikały podjęcia tematu, twierdząc, że albo jest on nieistotny, albo za trudny, albo że nie trzeba regulacji, bo pracowników wystarczająco chroni kodeks pracy – co jest oczywistą nieprawdą.
Aż przyszedł 23 października 2017 r. Tego dnia minister koordynator ds. służb specjalnych ogłosił z wielką pompą projekt ustawy o jawności życia publicznego, zawierający także przepisy o sygnalistach. Na razie to tylko projekt, ale z punktu widzenia sygnalistów dobrze by było, gdyby pozostał w szufladzie. Jeśli wejdzie w życie tylko im zaszkodzi.
Jawnością w sygnalistów
Już to, że za pisanie prawa do ochrony sygnalistów wzięły się służby specjalne, nie wróżyło dobrze. Efekt tej twórczości okazał się taki, jak można było się spodziewać – przepisy nie mają nic wspólnego z ochroną...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta