Fuzja Orlenu i Lotosu: lepiej późno niż wcale
Szkoda byłaby wielka, gdyby ten sensowny projekt rozbił się o różnice zdań między wpływowymi osobami, niekoniecznie kierującymi się rozsądkiem biznesowym.
Maciej Stańczuk
Kolejna próba połączenia Orlenu i Lotosu, dwóch największych firm rafineryjnych w Polsce, wywołuje masę komentarzy i spekulacji rynkowych. Dlaczego ten temat regularnie wraca od 20 lat i nosi taki ładunek emocji? Przede wszystkim połączenie tych dwóch firm z czysto biznesowego i racjonalnego punktu widzenia jest uzasadnione. Dziwne, że do tej pory nie nastąpiło, co potwierdza tezę, że racjonalne pomysły realizowane są tylko wtedy, kiedy nie ma innego wyjścia.
Widać synergię
Statystycznie co trzecia fuzja podmiotów jest udana, to znaczy daje spodziewane efekty. W naszym przypadku prawdopodobieństwo sukcesu jest o wiele wyższe, gdyż połączenie operacyjne obu firm jest podręcznikowym przykładem dopasowania i oczywistych synergii biznesowych, mających konkretny wymiar kosztowy.
Te bezpośrednie synergie szacuję na około 1 mld zł rocznie. Składają się na nie:
– oszczędności w wysokości ok. 120 mln dol. na koordynacji strategii zakupu ropy, w szczególności taka koordynacja, która uniemożliwia „rozgrywanie" przez dostawców dwóch odbiorców. Przełożyłoby się to na lepszą optymalizację logistyczną i gatunkową ropy, ale niekoniecznie musi oznaczać wspólne jej zakupy;
– oszczędności ok. 200 mln zł na handlu z paliwowymi koncernami,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta