Pierwsza dama
Irena Szewińska (1946–2018) | Zdobyła siedem medali olimpijskich, była Irenissimą, laureatką nagród i orderów. Stała się matką Polką kolejnych pokoleń sportowców, powtarzającą im prostą prawdę: sport jest piękny.
Tak to jest z postaciami pomnikowymi, że gdy odchodzą, najpierw jest niewiara – legendy z definicji wydają się przecież niezniszczalne. Ona stała się za życia skałą, na której opierał się polski sport nawet wtedy, gdy wiedzieliśmy, że ciężko chorowała.
Jeszcze pamiętamy jej wysoką sylwetkę z Medal Plaza w Pjongczangu, gdy stąpając ostrożnie po scenie, wręczyła złoty medal olimpijski Kamilowi Stochowi. Przypominały się jej uśmiechy i niemal identyczne sceny z Soczi, Londynu, Rio de Janeiro, Pekinu, Daegu...
Igrzyska olimpijskie, lekkoatletyczne mistrzostwa świata, spotkania działaczy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOl) i Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej (IAAF), sportowych organizacji kobiecych: była wszędzie, gdzie miała być. Zawsze taka sama – pogodna, spokojna, wyważona w opiniach, dyskretna, czasem odrobinę majestatyczna, niekiedy nieco wycofana wobec powszechnych zaszczytów i wyróżnień, którymi ją obsypywano.
Radosna nastolatka z Tokio
Kto był kilkanaście dni temu na warszawskim Pikniku Olimpijskim, ten ją widział z młodzieżą, którą, jak zawsze, namawiała do uprawiania sportu. Dzieciaki nie mogły pamiętać, jak zdobywała medale olimpijskie (chociaż internet może im to pokazać), jak biła rekordy świata, ale nimb mistrzyni nie zgasł.
Zapewne inaczej pamiętają ją starsi – przyklejeni do radioodbiorników z głosem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta