Praca według Orbána
Od lat nie było tak gwałtownych protestów, ale rząd Fideszu nie jest zagrożony. Piotr Jendroszczyk
W niedzielę wieczorem w centrum Budapesztu znowu zbierali się przeciwnicy rządu. Wrócili po sobotniej przerwie.
„Idź do diabła, Orbán", „Mamy dość", „Dyktator" – takie okrzyki wznosiło od późnego wieczora do piątku w stolicy około 3 tys. demonstrantów protestujących przeciwko „niewolniczej ustawie", jak nazwano nowelizację prawa pracy.
Uchwalona w środę zwiększa z 250 do 400, nieobowiązkowych w założeniu, liczbę godzin nadliczbowych, przy czym ich rozliczenie możliwe będzie w okresie trzech lat. Przyjęciu tej ustawy towarzyszył w parlamencie chaos i protesty. Podobnie było z ustawą dotyczącą reformy sądownictwa administracyjnego. Polega na tym, że każdy sędzia administracyjny jest mianowany przez ministra sprawiedliwości i całkowicie od niego zależny. Opozycja zablokowała przewodniczącemu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta