Czego się bać? Na lepsze jadę
Ja do Polski już nie wrócę, tutaj moi wszyscy pochowani, to i ja przy nich się położę, ale młodzi powinni wrócić do starego kraju, tam nowe czasy nastały i obrotnych, pracowitych ludzi brakuje.
W drodze do domu Merka popłakiwała ukradkiem. Nękana obawami, że tak ją rodzina napasła różnemi strachami o Polsce. I nazajutrz, skoro Michał poszedł do roboty, poleciała po sąsiadach i stojących grocerniach, aby zasięgnąć języka. Różni opowiadali różnie, ale ona głównie słuchała głosów odradzających wyjazd.
– Jak cielęta z zadartymi ogonami lecą w cały świat – wywarła gębę tłusta grossernistka. – I Bóg wie po co? Na nędzę i głód! Mam list od siostry z Łomży mieszkają w jamach bez światła i opału raz na dzień jedzą patenty, a o chlebie zapomnieli jak wygląda! Mówię, co mi napisali.
Na plebanii słyszała nie lepiej, właśnie rozmawiała z gospodynią, kiedy nadszedł proboszcz i wysłuchawszy, co rzecz, powiedział:
– Szczęść wam Boże na drogę, ale myślałem, że Michał rozważniejszy, a on jak i drudzy bez opamiętania leci nie wiadomo po co!
Powiada – Polska wolna i każdy wracać powinien.
– Wolna, wolna! Niech się kto tą wolnością naje i odzieje. Kościół potrzebuje resturacji, są jeszcze długi za postawienie szkoły i któż się zapłaci? Przecież to wszystko za polskie pieniądze i skoro naszych zabraknie, zabiorą jak swoją ajrysę. Nie odmawiam, ale później, jak w Polsce skończy się wojna i ustalą się porządki. Teraz tam bieda, mało to im teraz posyłamy?
– My przecież z pustemi rękami nie pojedziemy.
–...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta