Panował tylko nad piłką
Jego śmierć poruszyła świat. Umarł jeden z największych i najtragiczniejszych gwiazdorów sportu. Na boisku był artystą, z życiem sobie nie poradził.
Gdyby futbol miał swój Watykan, jego Kongregacja do spraw Świętych już zostałaby zalana wnioskami o beatyfikację i kanonizację piłkarza. Nie ma, więc kibice sami wynoszą Maradonę na ołtarze. Ma swój kościół w Buenos Aires i kaplicę w Neapolu. Nad łóżkami wielu argentyńskich chłopców, obok krzyża i obrazka z Aniołem Stróżem wiszą zdjęcia Diego Maradony i Leo Messiego. Czasami papieża Franciszka, ich rodaka, kibica klubu San Lorenzo de Almagro.
Zachowały się nagrania filmowe kilkuletniego Maradony podbijającego piłkę stopami, udami, głową, ramionami. Mógł to robić bez przerwy przez wiele minut. Dopóki się nie zmęczył. Piłka spadała na ziemię, kiedy on chciał. Panował nad nią w sposób niezwykły. Nic dziwnego, że już jako dzieciak stanowił atrakcję dla kibiców, którym w przerwach meczów umilał czas żonglerką, chodząc przed trybunami z piłką na głowie.
Nie mogli się napatrzeć
Lata później, kiedy był już gwiazdą i na zlecenie Pumy nagrywał film reklamowy, robił to jeszcze lepiej w butach tej firmy. Operatorzy byli tak zafascynowani pokazem, że pod pretekstem awarii kamery poprosili o kilka dubli. Mimo że nagrali za pierwszym razem – nie mogli się napatrzeć.
Takich „cudownych dzieci" jest w całym świecie dużo. Nie tylko w sporcie. Ale do szczytu dochodzi niewielu. Maradona, jak Mozart – doszedł....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta