Zgubne skutki głaskania prezesa
Daniel Obajtek został mocno trafiony, na razie milczy, ale już wkrótce zacznie budować strategię przetrwania
Daniel Obajtek, do niedawna beniaminek władzy – ma kłopot. Poważny kłopot wizerunkowy. Nie tylko zresztą on, ale cała macierzysta formacja prezesa. Bo – choć to już od dawna nieprawda – fundamenty PiS budowano na wizerunku formacji ideowej, walczącej z korupcją, nepotyzmem, układami. „Republika kolesiów" – to był obraz poprzedników. Zarówno kadr związanych z PO, jak i – przede wszystkim z jej koalicjantem – Polskim Stronnictwem Ludowym, które miało obyczaj obsadzać urzędy członkami rodzin działaczy, aż do czwartego pokolenia. PiS zapowiedziało wojnę z taką Polską i mimo iż po stokroć tej zapowiedzi się sprzeniewierzyło, do dziś wyborcy partii prezesa Kaczyńskiego w jakiś magiczny sposób wierzą w tamte hasła. I właśnie do rozmontowywania tej wiary przyczynia się przypadek jednego z ulubieńców prezesa.
Beniaminek
Ostatnie publikacje GW spowodowały, że niezwykła aureola, którą hodowano wokół głowy prezesa Orlenu, prysła nagle jak mydlana bańka. Okazuje się oto, że Obajtek to nie całkiem super menedżer, spec od rzeczy niemożliwych (Daniel „wszystko może"), ale człowiek, nad którym wisi cień jakichś spraw karnych sprzed lat. Załatwia pracę krewnym i znajomym nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta