Czas na działania Akademii Marynarki Wojennej i WAT
W 1955 r. w okolicach Darłówka morze wyrzuciło beczkę z substancją chemiczną. Poparzeniu uległo wtedy 110 dzieci, które – bawiąc się – toczyły beczkę po plaży. Cztery dekady później, gdy wyłowiona bryła iperytowa znalazła się na pokładzie rybackiego kutra „Wła-26”, poparzeniu ulegli członkowie załogi. I wcześniej, i później zdarzały się podobne przypadki. To pokłosie wojny.
Na dnie Bałtyku spoczywa około 0,5 mln ton różnej amunicji, w tym około 40 tys. ton broni chemicznej, przy czym nie znalazła się tam w trakcie działań wojennych, ale już po zakończeniu wojny, na mocy traktatu poczdamskiego. Jednym z jego postanowień była demilitaryzacja Niemiec. W jej ramach należącą do Niemiec broń chemiczną przejęły europejskie państwa alianckie. Uporały się z problemem na miarę tamtych powojennych czasów, zatapiając tę broń… na dnie morza.
Broń chemiczna w Bałtyku to głównie bomby lotnicze i pociski artyleryjskie. Profesor Jacek Bełdowski z Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie, zajmujący się tym zagadnieniem, wyjaśnia: substancje, które zawierają bomby, to w 80 proc. iperyt siarkowy, a w 20 proc. różnego rodzaju związki oparte na oleju arsenowym, Clark, adamsyt i luizyt, także drażniące i parzące, dla środowiska nawet groźniejsze od iperytu, gdyż nigdy nie rozłożą się do substancji całkowicie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta