Państwowa zbrojeniówka bez szefa
Obecnie wpływ państwa na państwową zbrojeniówkę jest mniejszy niż na tę... prywatną. Czy rozwiązaniem tej sytuacji byłby powrót PGZ pod nadzór MON?
Najpierw Skarb Państwa, potem podmioty prywatne, potem zagraniczne – tak powinna wyglądać piramida w polskich zdolnościach obronnych – wyjaśniał w niedawnym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” Marcin Idzik, członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej. Ta wypowiedź dobrze pokazuje, jakie mamy w Polsce formy własności przemysłu zbrojeniowego.
Pierwszą grupę stanowią podmioty kontrolowane przez państwo, które zasadniczo są zrzeszone w Polskiej Grupie Zbrojeniowej. Te najbardziej rozpoznawalne to produkująca m.in. armatohaubice Krab Huta Stalowa Wola, Stocznia Wojenna, która zaangażowana jest w budowę okrętów w programie „Miecznik” czy skarżyskie Mesko, które wytwarza m.in. zestawy przeciwlotnicze Piorun. Druga grupa to prywatne podmioty zbrojeniowe, z których zdecydowanie największa jest słynąca z bezzałogowców Grupa WB. Ale nie wolno też zapominać o innych, jak choćby notowanej na GPW Lubawie, która produkuje m.in. kamizelki kuloodporne, czy zajmującym się zabudową pojazdów AMZ Kutno. Wreszcie trzecią grupę stanowią zagraniczni giganci, którzy mają w Polsce swoje zakłady, jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta