Standardy mają chronić dzieci
Przy wdrażaniu standardów ochrony małoletnich nie traćmy racjonalności. Ustawa Kamilka nie zakazuje np. przytulania z dziećmi czy wchodzenia rodziców do szkoły – mówi Monika Horna-Cieślak, rzeczniczka praw dziecka.
Po wdrożeniu standardów ochrony małoletnich w niektórych placówkach dochodzi do absurdów: dzieci nie mogą w żłobku mówić „ciocia” do swoich opiekunek, przytulać opiekunów, a nauczyciele szkolni nie mogą przyjmować prezentów, np. na Dzień Nauczyciela. Jak ocenia pani takie następstwa wejścia w życie nowelizacji?
W przestrzeni medialnej spotkałam się z wieloma fake newsami dotyczącymi ustawy Kamilka, co bardzo mnie przeraża i smuci. Wskutek tego mam poczucie, że niewiele osób sięga do źródła, czyli do ustawy, aby zrozumieć, jaki jest cel standardów ochrony małoletnich. Przypominam, że organy zostały zobowiązane do ich wdrożenia, aby zapobiegać krzywdzie dzieci. Nareszcie w naszym polskim systemie prawnym mamy profilaktykę przemocy wobec osób najmłodszych. Co jednak ważne, ustawa Kamilka nie zakazuje przytulania z dziećmi, robienia zdjęć na wycieczkach szkolnych czy wchodzenia rodziców do szkoły. Jest to indywidualna decyzja placówki, która wytyczyła sobie w standardach taką relację na linii dorosły–dziecko. Nie należy jednak tworzyć absurdalnych rozwiązań, ponieważ w ustawie Kamilka nie ma do nich żadnej podstawy prawnej.
Jak należy więc właściwie stosować przepisy ?
Ustawa daje autonomię podmiotom, w których przebywają dzieci, czyli placówkom...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta